Decyzje z Ceną: Ukryte Koszty Codziennego Życia

W ekonomii, gdzie równania i decyzje splatają się w nierozerwalny węzeł, odsłaniamy kurtynę, by spojrzeć głębiej. To nie tylko matematyka, ale także sztuka dokonywania wyborów, które kształtują naszą rzeczywistość.

Wyobraź sobie, że wracasz do domu po pracy. Twój czas wolny jest ograniczony, więc musisz podjąć decyzję. Siłownia czy czas z rodziną? Jeśli wybierzesz siłownię, poprawisz swoją kondycję i zdrowie, ale stracisz możliwość spędzenia czasu z bliskimi. Jeśli wybierzesz rodzinę, zyskasz cenne chwile, ale Twoja kondycja nadal będzie w opłakanym stanie. To właśnie jest koszt alternatywny, ukazujący się między innymi poprzez codzienny dylemat związany ze sposobem w jaki spożytkujesz swój czas.

Kolejny scenariusz życia. Czy zastanawiałeś się kiedyś nad kosztem ustawicznego siedzenia przed telewizorem? Każdy odcinek serialu to jak stracona okazja na zdobycie nowych kompetencji, na które zawsze brakowało Ci czasu. Serial, a może książka? – To również jest wybór 😊. W codziennym życiu zawsze masz wybór. Między fast foodem a zdrowym stylem życia, między odpoczynkiem a nauką, między przyjemnością chwili a inwestowaniem w przyszłość. To, co wybierzesz dzisiaj, wpłynie na Twoje jutro. Koszt alternatywny to nic innego jak koszt straconej okazji. Nie możesz podjąć decyzji, która obejmuje dwie opcje realizowane w tym samym czasie. Albo telewizja, albo siłownia. Albo dodatkowe zlecenia, albo odpoczynek. Koszt alternatywny to podstawa ekonomii, mierząca to, co tracimy, wybierając jedną opcję zamiast drugiej.

W tej dynamicznej symfonii życiowych wyborów, gdy rozważasz nowe wyzwanie zawodowe, pamiętaj, że bardzo cienka granicy rozdziela potencjalne ryzyka i możliwe nagrody.

Przyjrzyjmy się zatem wyborowi zmiany ścieżki kariery. Być może właśnie teraz masz do podjęcia tego typu decyzje. Oczywiście taka zmiana pociąga za sobą koszt alternatywny. To nie tylko kwestia utraconych korzyści z obecnej drogi zawodowej. To także stracone szanse na rozwój w obecnej firmie, na zdobycie specjalistycznych umiejętności, a może nawet na jeszcze głębsze związki z obecnymi współpracownikami.

Przeanalizujmy inny aspekt życia – Edukację. Rozważasz studia podyplomowe, kierując się chęcią poszerzenia horyzontów, ale czy zastanowiłeś się nad kosztem alternatywnym? To nie tylko wydatki finansowe i poświęcony czas. To także utracony dochód związany z potencjalną utratą pracy na czas nauki. Decydując się na rozwój, musisz dokładnie ocenić, czy zyskane umiejętności zrekompensują sumę przychodów, które mogłeś osiągnąć w czasie przebywania na uczelni.

Wreszcie, zapraszam Cię do rozważenia decyzji o inwestycji finansowej. Czy myślałeś o koszcie alternatywnym inwestycji w nieruchomości lub giełdę? To nie tylko utracone możliwości związane z innymi opcjami inwestycyjnymi. To także rezygnacja z korzystania z tych środków na inne cele – podróże, rozwój osobisty czy dodatkową edukację. Każdy wybór jest jak otwarcie jednych drzwi i zamknięcie innych.

    Koszt alternatywny jest wszechobecny w Twoim codziennym życiu. Nawet pozostawienie spraw bez decyzji to w istocie wybór kosztem innych możliwości – w tym przypadku wszystkich dostępnych opcji w danym czasie. Kluczowe jest świadome podejście do tych wyborów i analiza, czy to z czego rezygnujemy, jest tego warte.

    Wszystko, co robimy, ma swoją cenę. W codziennym życiu zawsze masz wybór, a zrozumienie, co tracisz, podejmując daną decyzję, może być kluczowe dla Twojego sukcesu zarówno zawodowego, jak i osobistego.

    Nie to złoto co się świeci…

    Kto z nas nie pragnie złota? Zarówno kobiety jak i mężczyźni doceniają wartość tego kruszcu – w kontekście biżuterii, czy też lokaty kapitału. Przez wieki, złoto pełniło rolę fundamentu systemów finansowych oraz monetarnych na całym świecie. Prowadzi to do uproszczenia, że złoto było cenione i pożądane przez absolutnie wszystkich. Można zachodzić w głowę i zastanawiać się, co konkretnie spowodowało, że złoto nie jest już wyznacznikiem ilości gotówki w obrocie. A podchodząc do tematu trochę wolniej – od ponad 50 lat gotówka nie ma pokrycia w złocie. Wobec tego dodrukowanie jej nie jest jakimś dużym kłopotem (czyżby? A inflacja i takie tam? …) Można być tym faktem zaskoczonym, jednakże do parytetu złota gospodarki już nie powrócą – tego jestem pewna jak jednocyfrowej inflacji w Polsce przed wyborami.

    Mimo, że złoto nie jest najdroższym kruszcem na świecie (a ceny niektórych naprawdę mogą powalić z nóg) to jednak od Starożytności ludzkość ma do niego słabość. W ciągu wieków wiele cywilizacji i kultur przyjmowało złoto jako formę pieniądza. To w zasadzie nic dziwnego. Złoto jest przede wszystkim piękne (to dla estetów), trwałe (to dla osób praktycznych) oraz trudne w wytworzeniu (a tutaj wyzwanie dla śmiałków!). Są również inne, bardziej ekonomiczne powody. Złoto jako podstawa systemu monetarnego sprawiało, że waluta była trwała, a zatem łatwiej było utrzymać stabilność cen i równowagę w handlu międzynarodowym. Oczywiście nie jest to zero jedynkowe, jednakże odnosząc się do XIX wieku, czyli czasu tuż przed dwoma potężnymi wojnami światowymi można stwierdzić, że takie rozwiązanie było bardzo rozsądne.

    W kwestii złota ciekawym jest również, że mamy do niego zaufanie do dzisiaj, mimo tego, że gospodarki nie opierają się już na parytecie złota. Kruszec jest nadal pożądany, głównie z uwagi na fakt, że złoto „trzyma swoją cenę”. Wobec tego lokowanie w nim swoich pieniędzy (tutaj ostrożnie, przypominam o Amber Gold) jest zasadniczo pewne.

    Ciekawym tematem zdaje się być wyjaśnienie dlaczego parytet złota przestał mieć rację bytu. Zacznijmy od osoby, która formalnie jest za to odpowiedzialna. Mowa tutaj o prezydencie USA – Richardzie Nixonie, który sprawował swoje rządy w latach 1969 – 1974. Przypominam, że rokiem, w którym parytet złota przestał obowiązywać był rok 1971, a więc dokładnie kadencja wspomnianego prezydenta.  

    W 1944 roku miała miejsce konferencja monetarno-finansowa, na której ustalono, że dolar będzie w całości wymienialny na złoto, co z kolei będzie przekładało się na stabilność innych walut. Oczywiście oparcie wszystkiego na dolarze sprawiało, że amerykańska gospodarka stała się dominująca. Powodem jej dominacji była właśnie wymienialność dolara na złotego, co jest dość logiczną konkluzją (i wiem, że to powtórzenie :-)). Warto również dodać, że we wspomnianym roku mnóstwo państw było w trudnym położeniu poprzez zniszczenia wojenne oraz upadłe gospodarki. Breton Woods Agreement  zdawało się rozwiązywać wiele współczesnych problemów finansowych. W tym samym roku powstał Bank Światowy pierwotnie nazywany Międzynarodowym Bankiem Odnowy i Rozwoju. Jego podstawowym wtedy zadaniem było utrzymanie w mocy postanowień w konferencji, a zatem 1 uncja złota miała być warta 35 dolarów z możliwymi wahaniami maksymalnie do 1 %. I powiedzmy sobie od razu szczerze – w rozwijającym i próbującym odbudować się świecie to zadanie było naprawdę trudne.

    Pomimo początkowych przekonań nie udało się utrzymać „na wodzy” wymienialności dolara na złoto. Głównym powodem, było zwiększenia ilości dolarów w obrocie. Zarówno Amerykanie jak i inne narody chciały posiadać zgodnie ze swoimi możliwościami nabywczymi jak największą ilość dolarów, które w razie potrzeby będą mogły wymienić na złoto. Złoto w głowach posiadaczy dolarów jawiło się jako obietnica dobrego życia i zabezpieczenia finansowego. Niestety, gdyby wziąć pod uwagę ilość dolarów w obiegu oraz rezerwę złota okazałoby się, że tylko 22% gotówki w obiegu ma pokrycie w złocie. Przedstawiając tą sytuację zdecydowanie bardziej obrazowo – gdyby wszyscy posiadacze dolarów w jednym momencie zdecydowali by się na wymianę swoich pieniędzy na złoto to spełnienie tego żądania byłoby niemożliwe dla 78% ludności. Można przypuszczać, że taka sytuacja zapewne nie miałaby miejsca (zasadniczo jest bardzo niskie prawdopobieństwo, że wszyscy zgłosiliby się po złoto w jednym czasie), a parytet złota należało utrzymać tylko teoretycznie. No cóż – ekonomia w ten sposób nie działa. Albo ilość gotówki jest równa jej pokryciu w złocie, albo nie jest. W tej sytuacji decyzja Nixona nawet nie dziwi, chociaż oczywiście może.

    Kilka lat po tym słynnym wydarzeniu (chociaż sądząc po mojej instragramowej ankiecie niekoniecznie słynnym) kursy walut zaczęły rządzić się innymi prawami, a były to prawa rynku. Może w tym momencie (na co mam nadzieję) staje się bardziej zrozumiałe, dlaczego wojna w Ukrainie spowodowała znacznie niższą wycenę złotego polskiego, który sukcesywnie tracił na wartości w zeszłym roku. Tak, tak – sytuacja geopolityczna ma bardzo duże znaczenie dla stabilności waluty i mogą ją zdestabilizować niebezpieczne ruchy w państwach sąsiadujących.

    Czy myślicie, że gdyby złoty polski miał pokrycie w prawdziwym złocie ta sytuacja nie wpłynęłaby na kurs walutowy? Koniecznie dajcie znać w komentarzu!

    Cykl gospodarczy, w którym każdy z nas bierze udział …

    Dziś chcę porozmawiać z Tobą o czymś, co może wydawać się nudnym i skomplikowanym tematem, ale naprawdę warto o tym wiedzieć. Chodzi o cykl koniunkturalny – tajemniczy cykl, który wpływa na nasze życie bardziej, niż byśmy sobie wyobrażali.

    Wyobraź sobie, że jesteś na szczytach górskich i patrzysz na dolinę. Widzisz, jak ziemia rośnie i kwitnie, a potem, po pewnym czasie, znów zamiera. Tak właśnie działa cykl koniunkturalny. Jest to naturalny proces, który zawsze miał i będzie miał miejsce.

    Co ciekawe, Ty również jesteś częścią tego cyklu. Tak jak góry i doliny, Twoja sytuacja finansowa i życiowa podlega cyklowi koniunkturalnemu. Czasem jesteś na szczycie, cieszysz się sukcesami i bogactwem. Inne razy znowu znajdujesz się w dolinie, gdzie trudno jest Ci wyjść na prostą i osiągnąć to, czego pragniesz.

    Jednak nie warto się zniechęcać! Cykl koniunkturalny nie jest Twoim wrogiem tylko przyjacielem. To dzięki niemu możesz się rozwijać i uczyć się nowych rzeczy. Kiedy jesteś na szczycie, możesz inwestować, rozwijać swoje zainteresowania i zwiększać swoje bogactwo. Natomiast w dolinie, możesz skupić się na nauce i pracy, aby osiągnąć swoje cele i wyjść na prostą.

    Dlatego ważne jest, aby znać cykl koniunkturalny i umiejętnie się nim posługiwać. To wiedza, która pozwoli Ci lepiej zrozumieć świat i osiągnąć sukces, niezależnie od tego, w jakim punkcie na drodze swojego życia teraz jesteś.

    Tak więc – zrób z cyklu koniunkturalnego swojego sojusznika, a nie wroga. Poznaj go i naucz się z nim współpracować, a będziesz mógł osiągnąć wiele w swoim życiu.

    Istnieje wiele sposobów, aby poznać tajniki cyklu koniunkturalnego i umiejętnie nim zarządzać. Jednym z nich jest przeczytanie mojego najnowszego e-booka „Business Cycle”. To pełne praktycznych wskazówek i porad kompendium wiedzy, które pomoże Ci zrozumieć ten cykl oraz emocje, które przeżywasz w trakcie każdej fazy.

    Przeczytanie e-booka to inwestycja w swoją przyszłość – dzięki niemu będziesz miał nie tylko wiedzę, ale i narzędzia, aby działać skutecznie w każdej fazie cyklu koniunkturalnego. W dodatku, e-book jest dostępny w formacie elektronicznym, więc możesz go mieć zawsze przy sobie na swoim smartfonie, tablecie czy laptopie.

    Nie trać czasu i nie pozwól, aby cykl koniunkturalny rządził Tobą – zainwestuj w siebie i swoją przyszłość już dziś poprzez nabycie mojego e-booka „Business Cycle”.

    Emocje i finanse

    W dzisiejszych czasach wiele osób zmagających się z problemami finansowymi doświadcza wysokiego poziomu stresu i niepokoju. Znacząca część ludzi jest przytłoczona życiem od 10 do 10, niepewnością związaną z pracą oraz piętrzącymi się rachunkami. Taka sytuacja to prosta droga to stresu finansowego, którego doświadcza mnóstwo ludzi. W tym poście chciałabym skupić się na opisie tego stanu emocjonalnego.

    Stres finansowy to zjawisko, które pojawia się w wyniku trudności finansowych, takich jak: brak wystarczających środków na pokrycie rachunków, kredytów, czynszu czy innych wydatków, które są niezbędne do normalnego funkcjonowania. Zdarza się, że stres finansowy prowadzi do depresji bądź innych problemów emocjonalnych.

    Stres finansowy najczęściej pojawia się w sytuacji kiedy człowiek wyraźnie czuje, że nie ma kontroli nad własną sytuacją finansową, a zatem nie jest w stanie spełnić swoich oczekiwań i celów, nie może zaspokoić swoich potrzeb. Taki stan rzeczy prowadzi do braku stabilności finansowej, co wpływa na ogólne samopoczucie oraz jakość życia.

    Stres finansowy może wywoływać mnóstwo objawów fizycznych. Zalicza się do nich: trudności z koncentracją, problemy ze snem, uczucie przygnębienia, drażliwość, zwiększony poziom lęku i niepokoju, a nawet problemy z układem sercowo – naczyniowym. Jest to kolejny argument, które pokazuje jak poważny problem jest poruszany.

    W Polsce wiele osób mierzy się z problemami finansowymi. Określenie obecnych czasów jako „trudne” jest dość delikatnym odniesieniem do tematu. Polacy mierzą się z problemami finansowymi, które mogą stanowić jedno z głównych źródeł stresu w życiu. Problemy finansowe, takie jak brak pieniędzy na podstawowe potrzeby, zadłużenie, czy też brak oszczędności to czynniki, które prowadzą do wysokiego poziomu stresu oraz niepokoju. Warto również zaznaczyć, że przy okazji tego typu problemów nie mówi się wyłącznie o stresie finansowym. Niskie wynagrodzenie oraz brak stabilności finansowej mogą wpłynąć na obniżenie poczucia własnej wartości oraz samooceny, a także utratę pewności siebie. W zakresie finansów polskich domów prowadzono wiele badań naukowych. Jednym z nich jest raport „Barometr finansowy Polaków” sporządzony w 2021 roku przez Credit Agricole, które pokazuje, że jednym z najczęstszych problemów Polaków jest brak oszczędności. Z danych raportu wynika, że tylko 26% Polaków jest w stanie odłożyć pewną kwotę pieniędzy co miesiąc. Inny problem to rosnące zadłużenia (które mocno są związane z ostatnimi działaniami Rady Polityki Pieniężnej, która kilkunastokrotnie podniosła stopy procentowe). Problem zadłużenia (zwłaszcza w zakresie kredytów mieszkaniowych, które są trudne do spłaty) dotyczy blisko połowy Polaków.

    Obecna sytuacja rynkowa, w tym rosnąca inflacja, może wpłynąć na stres finansowy wielu ludzi. Dla przypomnienia – inflacja to zjawisko, w którym ceny towarów i usług rosną, a wartość pieniądza spada, co oznacza, że pieniądz staje się mniej warty z czasem.

    Zwiększające się ceny mogą wpłynąć na budżet domowy, ponieważ wydatki na podstawowe produkty i usługi, takie jak jedzenie, lekarstwa, energię i paliwo, rosną. Dlatego ludzie często muszą przeznaczać więcej pieniędzy na te same produkty i usługi, co prowadzi do ograniczenia budżetu na inne wydatki i zwiększa poziom stresu finansowego.

    Inflacja może także wpłynąć na osoby, które oszczędzają pieniądze, ponieważ wartość ich oszczędności spada wraz z inflacją. Oznacza to, że jeśli Kowalski ma oszczędności w wysokości 10 000 złotych, a inflacja wynosi 5%, to za rok wartość tych oszczędności spadnie do około 9 500 złotych. Dlatego, osoby, które mają oszczędności mogą odczuwać presję, aby zainwestować swoje pieniądze w sposób, który pozwoli im na zwiększenie ich wartości i zabezpieczenie ich przed inflacją. Ludzie obawiają się, że ich oszczędności stracą wartość, a ich dochody nie będą w stanie nadążyć za rosnącymi kosztami życia. To wszystko może prowadzić do poczucia bezradności, braku kontroli nad swoją sytuacją finansową oraz zwiększonego poziomu stresu.

    Warto również wspomnieć o tym, że znacząca część społeczeństwa nie ma dostępu do odpowiedniej pomocy finansowej oraz doradztwa. Co więcej, nie odczuwa potrzeby edukacji finansowej, która jest bardzo ważna. Edukacja finansowa mocno wpływa na życie, ponieważ sprawia, że finanse i ekonomia stają się bardziej przystępnym tematem.

    Edukacja w zakresie zarządzania budżetem przekłada się na późniejsze umiejętności planowania, organizowania oraz kontrolowania wydatków w takich sposób, aby spełnić swoje potrzeby i cele finansowe.

    Dobrze też zastanowić się dlaczego warto edukować się w zakresie finansów. Osobiście mogę wskazać kilka mocnych powodów takich jak:

    • Oszczędność pieniędzy: Planowanie budżetu pomaga oszczędzać pieniądze, a zwiększenie oszczędności pozwala na realizację marzeń lub osiągnięcie ważnych celów
    • Kontrola nad wydatkami: Poprzez planowanie wydatków i kontrolowanie budżetu, można uniknąć niepotrzebnych wydatków oraz uniknąć zadłużenia.
    • Redukcja stresu: Mając kontrolę nad swoim budżetem, można uniknąć stresu i niepokoju związanego z brakiem pieniędzy na rachunki lub podstawowe potrzeby.
    • Zwiększenie pewności siebie: Umiejętność zarządzania budżetem pozwala na zwiększenie poczucia kontroli nad swoim życiem i poczucia pewności siebie w podejmowaniu decyzji finansowych.
    • Długoterminowe planowanie: Planowanie budżetu to również sposobność do długoterminowego planowania i osiągania finansowych celów, takich jak emerytura lub zakup wymarzonego mieszkania.

    Myślę, że powyższa lista jest mocna i warto przemyślenia. Wróćmy jeszcze na chwilę do stresu finansowego od którego zaczął się mój dzisiejszy wpis. Pewnie od razu zaczęły pojawiać się pytania w jaki sposób go zredukować. Odpowiedź jest prosta, natomiast wykonanie jest już trudniejsze. Najlepszym sposobem na zmianę swojej sytuacji jest zawsze działanie. W tym przypadku będzie to: budowanie oszczędności, planowanie budżetu, unikanie zbędnych wydatków, lub poszukiwanie sposobów na zwiększenie dochodów. Wartym przemyślenia jest także skorzystanie z usług profesjonalnych doradców finansowych (na przykład w celu zaplanowanie budżetu domowego).

    Zauważ proszę, że zdecydowanie lepiej czujemy się kiedy mamy jakikolwiek zapas pieniędzy. Łatwiej się nam funkcjonuje, inaczej podchodzimy do podejmowania decyzji finansowych, jesteśmy spokojniejsi, mamy zdecydowanie lepsze samopoczucie. Jednakże brak oszczędności na przyszłość może prowadzić do poważnych konsekwencji dla człowieka, zarówno finansowych, jak i emocjonalnych.

    Finansowo, brak oszczędności oznacza, że w razie nieoczekiwanych wydatków, takich jak awaria samochodu lub nagła choroba, trzeba będzie korzystać z kredytów lub pożyczek, co z kolei prowadzi do zadłużenia i dodatkowych kosztów w postaci odsetek i prowizji.

    Emocjonalnie, brak oszczędności może prowadzić do stresu i niepokoju związanego z niepewnością co do przyszłości, poczucia bezradności i braku kontroli nad swoją sytuacją finansową. Brak oszczędności może także prowadzić do poczucia niepewności i braku stabilności w życiu, co może negatywnie wpłynąć na ogólne samopoczucie i jakość życia.

    Dodatkowo, brak oszczędności na przyszłość może prowadzić do braku możliwości realizacji swoich marzeń i celów, takich jak zakup wymarzonego mieszkania czy podróż do egzotycznych miejsc. Dlatego warto dążyć do budowania oszczędności na przyszłość, aby zabezpieczyć się przed nieoczekiwanymi wydatkami, zapewnić sobie stabilność finansową i zwiększyć poczucie kontroli nad swoim życiem.

    Podsumowując – ekonomia, finanse, emocje to aspekty życia, które bardzo mocno się przenikają, uzupełniają oraz wpływają na siebie wzajemnie.

    W ostatnim czasie podjęłam tematykę zaprezentowania połączenia emocji oraz samopoczucia z fazami cyklu koniunkturalnego. Stworzyłam e–booka, w którym opisuje cykl koniunkturalny oraz cykl emocjonalny. W moim mini poradniku zamieściłam wiele przykładów typowych działań, które człowiek podejmuje gdy znajduje się w fazie strachu oraz euforii (oraz innych stanach emocjonalnych). Zapraszam Cię serdecznie do mojego blogowego sklepu 😊.

    Najlepsze rzeczy w życiu są za darmo!

    Poszukiwania powiązania pomiędzy psychologią, a ekonomią niegdyś było uznawane za dość ekstrawaganckie próby. Obecnie uważam, że zarówno w zakresie psychologii jak i ekonomii jako społeczeństwo wciąż mamy sporo lekcji do odrobienia.

    Jednakże, pomimo teoretycznego braku oczywistego związku zewsząd dobiegają głosy, aby w trakcie podejmowania decyzji finansowych wyłączyć swoje emocje. Czy to możliwe? Osobiście kategorycznie zaprzeczam, ponieważ impuls, uczucia, wrażenia, chęć doznań oraz coraz mocniej rozszerzająca się potrzeba zaspokojenia swoich potrzeb w wymiarze duchowym sprawia, że emocje przejmują kontrolę nad pewnego rodzaju racjonalnością.

    Mówi się, że człowiek jest mistrzem w racjonalizowaniu swoich decyzji. Tyczy się do w szczególności osób, które ulegają marketingowcom widząc „oszałamiające promocje” czy też zwiększając swoje potrzeby kupując coraz to więcej dóbr luksusowych, które przecież wcale nie są potrzebne do życia.

    Emocje, motywacja, zachowania w kontekście społecznym oddziałują na nasze finansowe decyzje. Uważam, że na chwilę obecną nie można tej teorii obalić, ponieważ jej fundamenty zdają się być mocne. Ludzie zawsze ulegali emocjom i niemal zawsze podejmowali decyzji pod ich wpływem. W momencie, w którym do głosu dochodziło wewnętrzne uczucia zimne kalkulacje odchodziły na bok.

    Ciekawym zjawiskiem, które świetnie odnosi się do rynku finansowego jest uleganie przez ludzi iluzji pieniądza. Oznacza to, że człowiek podejmując decyzje zakupowe (np. takie, dla których konieczne jest czerpanie środków z kredytu bankowego) ulega iluzji nominalnego posiadania (bądź prognozowanych zarobków), a nie nabywczej sile pieniądza. Innymi słowy – ludzie, którzy pragną spełnić swoje marzenie o posiadaniu własnego domu, czy też mieszkania po prostu przeceniają swoje możliwości przyszłościowej spłaty kapitału. Historia nauczyła nas wielokrotnie, że podejmowanie decyzji o takich podstawach powoduje kryzys finansowy oraz załamania na rynkach – to globalnie, makroekonomicznie. W tym przypadku należy jednak spojrzeć na człowieka jako na jednostkę. Utrata dachu nad głową spowodowana iluzją pieniądza to ogromna, osobista tragedia dla wielu rodzin. Idąc dalej – skutki są generalnie opłakane. Przecenianie możliwości finansowych finalnie bywa trudne w skutkach. Iluzja stabilności przekłada się na konflikty, a nawet rozpad zbudowanych więzi. Nie mam intencji krytykowania osób, które marzą o własnym domu. Powyższe sformułowanie jest jedynie przykładem, do którego odnoszę  iluzję pieniądza. Podejmując poważne decyzje finansowe koniecznym jest wzięcie pod uwagę faktu zmieniającego się rynku oraz problemów gospodarczych, których na chwilę nie brakuje.

    Obecna sytuacja rynkowa zmusza nas do tego, aby posiadać coraz więcej rzeczy, które wydają nam się być niezbędne do życia. Zaręczam, że bez wielu możemy się obejść. Aktualnie, mierzymy się z mocnym nurtem konsumpcjonizmu, który pochłania nasze życie. Pracujemy, aby mieć, a nie po, aby cieszyć się życiem. Moje rozważania chciałabym sprowadzić do tego, że najlepsze rzeczy w życiu są za darmo. Nie możemy za żadne pieniądze kupić tego co wartościowe, co ma sens, w czym możemy widzieć długofalowy cel. Najważniejsze wartości – takie jak miłość, przyjaźń, lojalność, wierność, oddanie, życzliwość są bezcenne. Wartościowe chwile, które zapisujemy w swojej pamięci jako piękne wspomnienia również nie mają żadnej ceny – po prostu są.

    W codziennym pędzie spróbujmy dążyć do balansu, w którym odnajdziemy siebie. Bez zaciągania kredytów na niepotrzebne rzeczy, bez szarpania się o nowy telefon czy też komputer. Wartościujmy nasze potrzeby i nie zatracajmy w tym siebie.  

    Czy gotówka zniknie z obiegu?

    Posiadanie pieniędzy w formie fizycznej, tj. gotówki ma swoje wady i zalety. Dla jednych może być przyzwyczajeniem, dla innych kłopotem, jeszcze inni stwierdzą, że to kwestia bezpieczeństwa, a kolejna grupa będzie porównywała posiadanie gotówki z wolnością.

    To tylko kilka przykładów głosów, które w ostatnim czasie można usłyszeć w przestrzeni publicznej.

    Czy można wskazać bezpośrednio, która z grupa ma rację? Nie, ponieważ w tym przypadku ma ją każdy.

    Wrzucenie na tapet tematu związanego z planowanym (?) zlikwidowaniem obrotu gotówkowego w Polsce wynika ze stopniowego i powolnego wprowadzania limitów w dokonywania płatności gotówkowych.

    Jednym z przykładów są zapowiedziane zmiany, czyli zmniejszenia limitu płatności gotówkowych, gdzie firmy pomiędzy sobą będą mogły dokonać płatności gotówkowej w wysokości do 8 tys. PLN (obecny limit 15 tys. PLN), natomiast maksymalna płatność gotówkowa konsumenta ma wynieść 20 tys. PLN.

    Limitowanie dostępu oraz sposobności do posługiwania się gotówką nie jest kreowane jedynie przez państwo. Znaczny udział w procesie mają także banki oraz wprowadzane przez nie ograniczenia. Zauważalnym zjawiskiem jest likwidacja placówek bankowych oraz wycofywanie w nich możliwości wypłaty gotówki. Ponadto, sama kwestia wypłaty bywa ograniczona możliwościami banku (przede wszystkim ilością gotówki dostępnej w placówce). Bardzo często dochodzi do sytuacji, w której klient banku ze swojego konta nie może wypłacić wyższej kwoty niż 20 tys. PLN, ponieważ nie ma dostępnych środków fizycznych w placówce. Co więcej, pojawiają się ograniczenia w możliwości wypłaty gotówki z bankomatów. Zdarza się również, że taka wypłata w ogóle nie jest możliwa z uwagi na awarię urządzenia, bądź po prostu brak dostępnych środków, albo wprowadzony limit wypłaty. Za granicą pojawiają się nawet sytuacje czasowego wyłączenia urządzania z użytku, np. w nocy.

    Od zeszłego roku obowiązuje w Polsce konieczność wprowadzenia możliwości płatności bezgotówkowych. Nie jest to jednak powiązane z instalacją terminala płatniczego, ponieważ taką możliwość można udostępnić klientowi poprzez płatność BLIK bądź przelew bezgotówkowy. Wachlarz możliwości jest duży, a samej płatności można dokonać na wiele sposobów – za pomocą karty płatniczej, telefonu, czy nawet zegarka.

    W tym miejscu warto sobie zadać pytanie jakie ważne przyczyny przemawiają za wycofywaniem fizycznego pieniądza z obrotu?

    Tutaj pojawiają się 3 poważne problemy, tj. pranie brudnych pieniędzy, finansowanie terroryzmu oraz szara strefa.

    Kto z nas w całym swoim konsumenckim życiu nigdy nie usłyszał pytania „Faktura? Czy się dogadamy?”, albo „Czy rachunek/faktura może zostać wystawiony na niższą kwotę?”. Ten rodzaj pytania bardzo często padał z ust sprzedawców samochodów w komisie, budowlańców, hydraulików czy innych przedstawicieli branż usługowych.

    Jeśli nie zależało nam na magazynowaniu faktur/ paragonów w domu, dodatkowo nie mogliśmy wykorzystać rachunku jako kosztu firmowego to w zasadzie „dogadanie się” nie komplikowało naszego życia, a pomagało wzbogacić się przedsiębiorcy. Ten nie fakturując przychodu nie musiał odprowadzać od niego podatku VAT oraz podatku dochodowego, tym samym „oszczędzał”. Z reguły nie był to jednostronny zysk, ponieważ przedsiębiorca oferował klientowi niższą cenę usługi.

    Potencjalne wycofanie płatności gotówkowych uniemożliwiłoby ten rodzaj transakcji.

    Innym przykładem z życia codziennego, gdzie gotówka ma kluczowe znaczenie jest tzw. „płacenie pod stołem”. W takiej sytuacji pracodawca oszczędzając na opłatach ZUS/US związanych z wynagrodzeniem pracownika, proponuje mu fikcyjnie niepełny etat albo „najniższą na umowie”, wyrównując wynagrodzenie za pracę w gotówce, która nigdzie nie jest rejestrowana.

    Podobnie jak poprzednio – potencjalne wycofanie gotówki uniemożliwiłoby podpisanie tego rodzaju umów, dodatkowo, z całą pewnością nie zgodziliby się na nie pracownicy, którzy nie mieliby żadnej możliwości na wydanie otrzymanych pod stołem pieniędzy.

    Powyższe przykłady są kłopotliwe z punktu widzenia polityki monetarnej państwa, ponieważ zacierają podstawowe wskaźniki, które przekładają się na określenie bogactwa społeczeństwa i kraju.

    Nie można jednak zapominać o opinii ludzi, którzy razem tworzą wspólnotę kraju demokratycznego. Ostatnie czasy pokazały, że posiadanie gotówki sprawia, że społeczeństwo może czuć się bezpieczniej. W razie wybuchu wojny, pandemii, czy innego kataklizmu, posiadanie gotówki sprawia, że nie czujemy zagrożenia w postaci braku dostępu do środków zgromadzonych w banku. Te wszystkie sytuacje miały już miejsce i osłabiały psychikę obywateli. Zwłaszcza, że potęgowane były fake newsami, które miały wprowadzać dezinformację, siać spustoszenie oraz wzbudzać strach wśród ludzi. W dużej mierze za szerzenie nieprawdziwych informacji można winić twórców internetowych oraz błyskawiczne rozprzestrzenianie niepokojących informacji. Społeczeństwo realnie czuło zagrożenie, które mogłoby wynikać z utraty dostępu do gotówki.

    Za posiadaniem gotówki przemawia także kwestia naszego prawa do wolności, prywatności, swobody. Dokonywanie płatności wyłącznie za pomocą kart płatniczych i urządzeń mobilnych powoduje udostępnienie wielu informacji o sposobie życia, pracy, relacji międzyludzkich oraz formie spędzania czasu. Z historii na koncie bankowych obywatela, który w ogóle nie posługuje się gotówką, można dowiedzieć się o nim dosłownie wszystkiego – gdzie pracuje, gdzie najczęściej wybiera się na zakupy, w jaki sposób spędza wolny czas, na który basen uczęszcza z dziećmi, komu bądź od kogo pożycza pieniądze, jaka jest rata jego kredytu, za co płaci w Internecie? Te i wiele innych informacji są zapisane na naszych kontach bankowych.

    Jak wiecie nie jestem fanką teorii spiskowych, ale przykład ostatnich protestów w Kanadzie pokazał, że zamrożenie kont obywateli pozwala rządowi na szybkie zakończenie każdego protestu. O szczegółach możecie przeczytać tutaj .

    Myślę, że powyższa puenta jak na razie wyczerpuje dzisiejszy temat. Jestem ciekawa jak dalej potoczy się sprawa gotówki, a osobiście uważam że ten rodzaj płatności nie powinien być wycofywany – w związku z tym płacę gotówkowo przez cały czas i gorąco polecam zmianę nawyków co do formy płatności.

    Uzasadniając dlaczego – Płatność gotówkowa jest bez kosztowa dla przedsiębiorcy, natomiast płatność elektroniczna zmniejsza wpływ za sprzedany towar/usługę. Przykładowo płacąc 100 zł gotówką – przedsiębiorca ma dokładnie 100 zł w swojej kasie. Z kolei dokonując tej samej płatności kartą, przedsiębiorca musi zapłacić prowizję za zrealizowanie płatności, która w zależności od operatora może wynosić około 2-3%. 100 zł w obiegu gotówkowym zawsze pozostanie tym samym banknotem, natomiast obieg cyfrowy w pewnym momencie zabiera całkowicie jego wartość. Świetnie obrazuje to poniższy mem:

    Źródło: https://demotywatory.pl/5167205/Dlaczego-wszedzie-mamy-placic-gotowka-banknotami-zamiast-karta

    Jakie są skutki osłabienia wartości polskiego złotego?

    Mocnym newsem ostatnich dni jest moment, w którym wycena 1 dolara przekroczyła kwotę 5 złotych. Dlaczego to mocny news? Po pierwsze dlatego, że moment jest historyczny, a konkretniej taka sytuacja ma miejsce po raz pierwszy!

    W tym przypadku ważne jest zrozumienie dlaczego taka sytuacja miała miejsce i z jakim otoczeniem makroekonomicznym jest związana. Wobec tego należy wiedzieć, że wzrost wyceny dolara wynika ze zdecydowanych działań po stronie Banku Centralnego Stanów Zjednoczonych, których bezpośrednim celem jest złagodzenie skutków inflacji. Z kolei osłabienie złotego jest silnie związane z dwoma istotnymi czynnikami. Jednym z nich jest wojna w Ukrainie, natomiast drugim – kryzys energetyczny w Europie.

    Słabnąca waluta przekłada się negatywnie na gospodarkę kraju, a także codzienne życie obywateli. Niska wycena złotego wpływa bezpośrednio na opłacalność kupna obcej waluty oraz wyraźnie osłabia średnie polskie wynagrodzenie we wszelkich zestawieniach w walucie EUR. Porównując do siebie rok 2021, w którym minimalne wynagrodzenie wynosiło 2800 zł oraz 2020, w którym ta sama wartość plasowała się na poziomie 2600 zł, mówimy odpowiednio o kwotach 541 oraz 583 EUR, przy uwzględnieniu aktualnego kursu. Natomiast, biorąc pod uwagę kurs bieżący z przywołanych lat – 2020 – 616 EUR, a 2021 – 611 EUR. W tym temacie w czeluściach Internetu krąży mem, jednakże z uwagi na prawa autorskie nie posłużę się nim na potrzeby dzisiejszego tekstu. Mimo to polecam uwadze 😊.

    W kontekście osłabienia polskiej waluty, warto wiedzieć, że Polska jest importerem wielu surowców (nie tylko energetycznych, choć te ostatnio – przynajmniej według oficjalnych danych są towarem dość deficytowym). Import towarów do kraju, przy aktualnej wycenie polskiego złotego powoduje, że za towary płacimy coraz więcej. Podkreślam, że może to prowadzić do poważnych problemów.

    Można również odwrócić tą sytuację i wskazać, że eksporterzy mają teraz „złote” czasy. Jeśli cena towarów sprzedawanych poza granice Polski wyrażona jest w euro czy też w dolarach, to rzeczywiście w przeliczeniu handlowcy otrzymują więcej pieniędzy niż wcześniej. Pamiętajmy jednak o różnicy pomiędzy pieniądzem nominalnym, a realnym 😊.  

    Jakie mechanizmy wpływają na umocnienie krajowej waluty?

    -> podwyższenie stóp procentowych – efektem tego zabiegu jest przeciwdziałanie inflacji, a także umocnienie waluty krajowej – Na chwilę obecną to rozwiązanie zostało zastosowane 11 razy z kolei, a dalsze podnoszenie stóp może „wykończyć” gospodarkę, kredytobiorców, konsumentów, małe i średnie firmy – w zasadzie wszystkich.

    Właściwie jest to jedyny mechanizm, który na chwilę obecną można zastosować.

    Chciałabym również napomknąć delikatnie o zjawisku denominacji waluty, które w mojej ocenie aktualnie nam nie grozi. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce w Polsce w 1995 roku. Ciekawostką jest fakt, że zmieniło się wtedy oznaczenie naszej waluty z PLZ na używane do dzisiaj PLN.

    Decyzja o denominacji waluty została podjęta na podstawie zjawiska hiperinflacji w Polsce, które miało miejsce w latach 1989 – 1990. Pamiętajmy, że był to także czas zmiany ustroju gospodarczego.

    Post mogę podsumować jedynie chińskim przysłowiem „Obyś żył w ciekawych czasach”. Pamiętajmy również o prawdziwym znaczeniu tego cytatu.

    źródło: Google Finance

    Czym jest recesja i dlaczego tyle się o niej mówi?

    Dzisiaj, na tapet wrzucamy recesję. Temat, który w ostatnich miesiącach jest chodliwy, „klikalny” i co najważniejsze – na czasie. Recesja mocno wybrzmiewa w wiadomościach publicznych oraz na portalach internetowych. W zasadzie jesteśmy bombardowani wiedzą o różnej jakości. Temat recesji bardzo aktywnie poruszają ekonomiści. Nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ wydarzenia gospodarcze oraz międzynarodowe powodują, że prawdopodobnie każdy z nas zaczyna intensywniej myśleć o swojej przyszłości.

    W tym poście spróbuję przybliżyć termin recesji oraz czynników, które jej towarzyszą.

    Pierwszym pytaniem, na które należałoby poszukiwać odpowiedzi jest informacja kiedy – w jakim czasie można mówić o recesji? Odpowiedź jest tutaj stosunkowo prosta – recesja występuje wtedy, kiedy tempo wzrostu gospodarczego hamuje.

    Z kolei skutkiem spowolnienia wzrostu gospodarczego jest spadek produktu krajowego brutto.

    Fot. stock.adobe.com/MR

    Warto również podkreślić, że z recesją mieliśmy wielokrotnie do czynienia w przeszłości. Jest to stały element cyklu koniunkturalnego (zamienne pojęcie – cykl gospodarczy). Co to oznacza? Mniej więcej tyle, że po kilku/kilkunastu latach wzrostu gospodarczego nastąpi jego spadek. Świetnie obrazuje to poniższy wykres:

    Można zatem stwierdzić, że na recesję jesteśmy poniekąd skazani.

    Co sprawia, że gospodarka wchodzi w fazę kryzysu?

    • Zła polityka monetarna (w skrócie: działania podejmowane przez państwo w celu gromadzenia oraz wydatkowania środków publicznych)
    • Nadmierna ingerencja państwa w gospodarkę
    • Kataklizmy
    • Wojny

    Czy powyższe czynniki miały i mają miejsce w gospodarce? – TAK.

    Z kwestii technicznych, aby można było mówić o recesji pogorszenie koniunktury gospodarczej winno zostać odnotowane przez co najmniej dwa, następujące po sobie kwartały. Taki stan rzeczy ma swoje konsekwencje. Następstwa recesji mogą być następujące:

    • Spadek produkcji
    • Spadek zatrudnienia
    • Niższy poziom wydajności pracy
    • Obniżenie realnych płac, zysków oraz innych dochodów społeczeństwa
    • Spadek nakładów inwestycyjnych,
    • Zahamowanie wzrostu cen
    • Wzrost bezrobocia.

    Analogicznie to wymienionych czynników – jeśli społeczeństwo ma ograniczone zasoby finansowe, racjonalnie zmniejsza swoje potrzeby wydatkowania pieniędzy, ograniczając się do możliwie najpotrzebniejszych produktów. Dodając do tego zmniejszenie wolumenu inwestycji mamy idealną receptę na wyhamowanie konsumpcji.

    Pytanie co dalej? Taki stan rzeczy nie pozostaje „na zawsze”. W pewnym momencie produkcja krajowa przestaje maleć, a bezrobocie zaczyna wzrastać. Te dwa czynniki przekładają się na dno cyklu gospodarczego, po którym następuje faza ożywienia. Opisany przebieg zdarzeń jest widoczny na powyższym wykresie 😊.

    Zdania ekonomistów na temat recesji w Polsce standardowo są podzielone. Spekulacje trwają nieustannie, nie mniej jednak to co powinno najmocniej wybrzmieć to fakt, że czekają nas trudne i wymagające czasy. Niezależnie od tego, czy koniunkturę gospodarczą określimy fazą depresji, każdy obywatel powinien mieć świadomość otaczającego świata oraz wydarzeń, które dzieją się wokół.

    A co się dzieje wokół? Galopująca inflacja, wojna w Ukrainie, spowolnienie gospodarcze w USA oraz w Chinach oraz wszystkie wcześniej wymienione czynniki. Czy to oznacza recesję? Uważam, że tak.

    Recesja, a „przeciętny Kowalski” – jakie skutki może odczuć obywatel?

    • Problemy finansowe i bankructwo przedsiębiorstw w różnych sektorach
    • Obniżone pensje
    • Utrata pracy (źródło utrzymania)
    • Spadek konsumpcji
    • Obniżenie zdolności kredytowej (brak możliwości zakupu własnego domu/mieszkania)

    Opis tej niezbyt optymistycznej wizji przyszłości zapewne skłania do przemyśleń w jaki sposób walczyć z recesją? W takiej sytuacji należy w pewnym sensie liczyć na rozwagę rządzących oraz sprawne zastosowanie narzędzi polityki antyrecesyjnych. Do takich należą:

    • Obniżenie podatków od przedsiębiorstw (czemu to służy? – dzięki temu można realnie przyczynić się do zwiększenia poziomu inwestycji)
    • Zmniejszenie wydatków socjalnych (czemu to służy? Zatrzymanie powiększania się deficytu budżetowego)
    • Obniżenie stóp procentowych (czemu to służy? – łatwiejszy dostęp do pieniądza)

    Prowadzenie odpowiedniej polityki stabilizacyjnej pozwala na łagodny przebieg recesji, a nawet jej uniknięcie (chociaż odsunięcie w czasie zdaje się być lepszym określeniem). Nie mniej, warto wspomnieć, że takie narzędzia mają do dyspozycji jedynie rządzący.

    Recesja w Polsce miała miejsce w czasie trwania pandemii oraz w 2008 roku. Ta została zapoczątkowana kryzysem w Stanach Zjednoczonych, który wynikał z zapaści na rynku kredytów hipotecznych wysokiego ryzyka.

    Odpowiadając na pytanie z nagłówka dzisiejszego postu – Dlaczego tak dużo mówi się o recesji? Dlatego, że w najbliższej przyszłości może wystąpić.

    Plan dochodu podstawowego

    Czym jest bezwarunkowy dochód podstawowy?

    W ostatnim czasie pojawiła się informacja, w której wskazuje się na to iż kilka tysięcy Polaków będzie przez 2 lata otrzymywało bezwarunkowy dochód podstawowy w wysokości 1300 zł miesięcznie.

    Bezwarunkowy, a zatem – niezależnie od statusu na rynku pracy, pobieranych świadczeń socjalnych, czy też posiadania jakichkolwiek innych źródeł dochodu.

    Taka forma de facto pomocy ze strony Państwa była już testowana poza granicami naszego kraju. W Polsce aktualnie jest to eksperyment, który niesie za sobą wiele korzyści i jednocześnie wiele zagrożeń.

    Można również zadawać sobie pytania dlaczego Państwa prowadzą tego typy testy oraz realnie myślą o wprowadzeniu dochodu podstawowego? Odpowiedź jest dość prosta. W dobie mocno rozwijającej się technologii, gdzie praca ludzka jest zastępowana przez pracę maszyn dochód podstawowy zdaje się być konieczny. Państwo w takiej sytuacji powinno zapewnić obywatelom minimum dochodu, który pozwoli im na zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych.

    Dochód podstawowy NIE JEST związany z konkretną sytuacją życiową.

    W Polsce obszarem, na którym rozpoczęto prowadzenie pilotażowego programu jest Warmia i Mazury, a zatem pogranicze polsko-rosyjskie. W programie ma wziąć udział nie mniej niż 5 tysięcy osób, ostatecznie jednak ta liczba może się zwiększyć nawet 6-krotnie, tj. do 30 tysięcy osób.

    Jak każdy kontrowersyjny temat, tak i ten zyskuje swoich zwolenników, jak i przeciwników.

    Z całą pewnością za pozytywną stronę można uznać ograniczenie biedy i nierówności społecznych. W pewnym sensie jest to element aktywizacji zawodowej.  Dochód podstawowy pozwala na zmniejszenie niepewności dochodu oraz sprawia że społeczeństwo czuje się nieco pewniej i bezpieczniej z finansowego punktu widzenia. Można przypuszczać, że dodanie obywatelom pieniędzy przełoży się finalnie na stymulowanie gospodarki.

    Z drugiej zaś strony przeciwnicy mogą uznać, że kolejne pieniądze od państwa utwierdzą osoby bezrobotne utrzymujące się z różnorakich zasiłków do dalszego pozostawania w domach, prokrastynacji oraz nie podejmowania wysiłków w celu znalezienia pracy.  

    Innym minusem jest także obciążenie budżetu państwa. Jedna osoba w programie to koszt rzędu 15,6 tysięcy złotych rocznie, natomiast planowane 5 tysięcy osób będzie kosztowało budżet państwa 78 mln zł w skali roku. Suma robi wrażenie, jednakże dobrze mieć świadomość, że koszt podliczonej pomocy w zakresie 500 plus oraz bonów 300 plus do 2021 rok wyniósł 240 mld złotych.

    Polska nie jest pierwszym krajem, które testuje tego typu rozwiązanie. Podobny program poprowadzono w Indiach w latach 2011/2012 i skierowano go do około 5 tysięcy mieszkańców wiosek. Odnotowano tam wiele pozytywnych zmian. Do takich zaliczono poprawę w sposobie odżywiania się oraz wzroście poziomu zdrowia. Osoby otrzymujące dodatkowe pieniądze zaczęły zdrowo się odżywiać. Co ciekawe spadł wskaźnik spożycia alkoholu.

    Pozytywny feedback z Indii pozwala sądzić, że dochód podstawowy nie koniecznie idzie w parze z przekonaniami związanymi z niecnym wykorzystaniem otrzymanych pieniędzy (czyli wydaniem ich na alkohol, używki, papierosy etc.)

    Ciekawe jak to BDP sprawdzi się w Polsce .. 😉

    Od czego zależy cena paliwa na stacji benzynowej?

                    Wszędobylskie nagłówki sugerują, że ceny paliw na stacjach benzynowych nieustannie idą w góry. W zasadzie nie są to tylko nagłówki – to nasza smutna codzienna rzeczywistość. 7 a nawet 8 złotych w przypadku diesla oraz benzyny już nie zaskakuje, chociaż nieustannie wkurza.

                                   Warto wiedzieć, że na podstawie cena paliwa powoduje wzrost cen innych wyrobów oraz usług. Dzieje się w momencie, gdy przedsiębiorstwo jest mocno oparte na transporcie oraz maszynach, które są zasilane paliwami. Wobec tego wiele firm w swoich kalkulacjach cenowych uwzględnia cenę paliwa. Wniosek jest prosty – drożej  tankujemy, drożej kupujemy, inflacja rośnie itp.

                    Składniki ceny paliwa są następujące:

    • Cena paliwa w rafineriach
    • Akcyza
    • Opłata paliwowa
    • Podatek VAT
    • Opłata emisyjna
    • Marża

    Najbardziej kosztowną część powyższej listy stanowią ceny paliw w rafineriach oraz podatki.

                    Pozostaje jeszcze pytanie kto finalnie płaci? Kto ponosi te koszty? A no właśnie. My – finalni odbiorcy tankujący na stacjach benzynowych😊.

    Znajomość zmiennych, które wpływają na cenę paliwa pozwala na głębsze zrozumienie otaczającego nas ekonomicznego świata. Jeśli cena paliwa w rafineriach „podskoczy” to automatycznie na stacjach benzynowych będzie wyższa. Sytuację odwrotną mogliśmy obserwować w momencie ogłoszenia tarczy antyinflacyjnej. Obniżenie podatku VAT spowodowało, że finalnie paliwo przez jakiś czas było tańsze. W tym momencie z kolei widzimy wzrost. Komunikacja stanowiąca o tym, że jest on związany wyłącznie z wojną w Ukrainie jest tylko niewielką częścią prawdy.

    Co to jest PIT-2 i po co go składać?

                    Ostatnie dni to ponowne zamieszanie wokół Polskiego Ładu. Ponowne, ponieważ MF ogłosiło poprawki ustawy, która została wprowadzona z dniem 1 stycznia 2022 roku. Jedne z zapowiadanych zmian bezpośrednio odnoszą się osób zatrudnionych w oparciu o umowę o pracę (skala podatkowa).

                    W związku z tym w mediach pojawia się coraz więcej interpretacji dotyczących wpływu polskiego ładu na przyszłościowe „zyski” podatników oraz pracowników. W poprzednim zdaniu cudzysłów został użyty celowo 😉.

    Kiedy składamy PIT–2?

    Najczęściej z chwilą rozpoczęcia zatrudnienia. Deklaracja nie musi być składana każdego roku, ponadto jest ważna do odwołania, z tym, że dokument PIT-2 może odwołać/wycofać tylko pracownik.

    Po co składać PIT-2?

    Deklaracja jest przeznaczona do celów podatkowych. Dzięki niej pracodawca może naliczać swoim pracowników kwotę zmniejszającą podatek dochodowy odprowadzany od ich wynagrodzenia. Zmiany polskiego ładu wprowadziły kwotę wolną od podatku na poziomie 425 zł miesięcznie, co wynika z równania: [(30 000 x 17%)/ 12].

    Czy pracownik może złożyć PIT-2  w innym czasie niż rozpoczęcie zatrudnienia?

    Tak, nic nie stoi na przeszkodzie, aby pracodawca zaczął stosować odliczenie kwoty wolnej od podatku w przypadku złożenia przez pracownika deklaracji w dowolnym momencie.

    Zatem, kto nie może złożyć PIT-2?

    • Emeryt
    • Rencista,
    • Osoba osiągająca dochodu z tytułu członkowska w rolniczej spółdzielni produkcyjnej bądź innej zajmującej się produkcją rolną (w sytuacji gdy jest zobowiązany do obliczenia zaliczki na podatek dochodowy),
    • Osoba, która otrzymuje świadczenia pieniężne wypłacane z Funduszu Pracy albo z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych,
    • Osoba prowadząca jednoosobową działalność gospodarczą.

    Ważne:

    Czy osoba zatrudniona w oparciu o umowę o pracę i podejmująca działalność gospodarczą powinna wycofać złożony wcześniej PIT-2?

    Tak.  Kwota zmniejszająca podatek może być stosowana tylko raz w trakcie miesiąca, u jednego płatnika.

    O inflacji i sile nabywczej pieniądza

    Na fali ostatnich wydarzeń oraz informacji medialnych związanych z rosnącymi cenami warto wyjaśnić dokładnie czym jest INFLACJA.

    Szkolne definicje wskazują na „ogólny wzrost poziomu cen”.

    To prawda. Możemy mówić o inflacji w sytuacji, kiedy rosną ceny produktów, usług, czy też mocno dyskutowane w ostatnim czasie ceny paliwa.

    Warto również wiedzieć, że:

    Ogólny wzrost poziomu cen = Spadek siły nabywczej pieniądza.

    Co to znaczy? A no mniej więcej tyle, że dzisiaj REALNIE kupimy mniej towarów i usług niż rok temu (a nawet tydzień temu w obecnej sytuacji) za tę samą kwotę pieniędzy.

    A zatem na przykładzie 100 zł – nominalnie jest to wciąż 100 zł, ale realnie jest ono mniej warte, ponieważ wprost proporcjonalnie do upływu czasu nabędziemy za tę kwotę coraz mniej dóbr.

    Warto również w tym miejscu przywołać temat oszczędzania pieniędzy (swoją drogą bardzo dobry nawyk finansowy 😉) – Oszczędności w związku z pogłębiającą się inflacją tracą na wartości. W związku z tym z czasem zmniejsza się ich siła nabywcza.

    Co wpływa na inflację ?

    1.Ceny surowców [dla przypomnienia w 2022 roku Urząd Regulacji Energetycznych zatwierdził wzrost taryf dla energii elektrycznej o 24% oraz dla gazu o 54%).

    Dlaczego? W przypadku wzrostu cen gazu oraz prądu rosną koszty ogólne produkcji, które będą przekładały się na wzrost cen na półkach sklepowych i nie tylko.

    2. Zwiększenie podaży pieniądza przez ich emisję przez Bank Centralny

    Jak?

    • Poprzez obniżenie stopy redyskontowej w celu zwiększenia pożyczek dla banków komercyjnych
    • Poprzez zakup papierów wartościowych na otwartym rynku
    • Poprzez obniżenie stopy rezerwy obowiązkowej

    3. Wzrost popytu (producenci mają problem z dostarczeniem odpowiedniej ilości towarów na rynek)

    Czy taka sytuacja miała miejsce? Tak, wystarczy przypomnieć sobie panikę na początku pandemii Covid-19, która mocno napędziła popyt na artykuły z długą datą ważności. Obserwowaliśmy również wtedy trend gromadzenia niebotycznych ilości papieru toaletowego. Podobna sytuacja miała miejsce, w momencie wybuchu wojny w Ukrainie. Polacy zaopatrywali się w żywność, a także w paliwo (co w ogólnym rozrachunku okazało się być dobrym posunięciem)

    4. Niezrównoważony budżet państwa

    Co to znaczy? Państwo wydaje więcej, niż posiada – po prostu wydatki przekraczają dochody).

    Prosty przykład spirali kosztowo – płacowej, która przekłada się na inflację.

    W sytuacji, kiedy na rynku rosną ceny towarów, pracownicy udają się do swoich szefów po podwyżki. Następnie, szefowie z większym lub mniejszym entuzjazmem zgadzają się na nie, jednocześnie podwyższając ceny swoich towarów i usług. I tak przez cały czas 😊

    Jaki skutek?

    1. Spadek wartości niezabezpieczonych oszczędności (tzw. skarpeta, pieniądze nie nieoprocentowanych rachunkach).

    Dlaczego? Nominalna wartość oszczędności nie zmienia się, natomiast realnie zgodnie z upływem czasu można nabyć coraz mniej dóbr za tą samą kwotę oszczędności.

    2. Brak stabilności w prowadzeniu działalności gospodarczej.

    W tym przypadku powodów może być wiele. Z jednej strony w przypadku kryzysów inflacyjnych konsumenci próbują ograniczać swoją konsumpcję. Z drugiej zaś strony sam przedsiębiorca ma wyższe koszty, a w przypadku zatrudniania pracowników często jest zmuszony do podniesienia ich pensji.2.

    3. Spadek wartości i zaufania do pieniądza.

    Na czym polega to zaufanie? To zależy, w przypadku kryzysów (podobnie jak obecnie) można obserwować migracje oszczędności do waluty obcej. W momencie wybuchu wojny w Ukrainie wielu Polaków zdecydowało się na zamianę swoich złotówkowych oszczędności na walutę EUR/USD bądź też złoto. Widocznym trendem było również masowe wypłacanie pieniędzy w banku w obawie o ich utratę. W pewnym sensie ten ruch był wynikiem dezinformacji, fake newsów, propagandy.

    4. Wyższe dochody nominalne (ale pamiętajmy, że nie realne!)

    5. Ograniczenie produkcji – z uwagi na stale i nieprzewidywalnie rosnące koszty – (ten temat będzie kontynuowany w kolejnym tygodniu 🙂 )

    W marcu 2022 mieliśmy już do czynienia z dwucyfrową inflacją – 10,9 % [!] i wiele wskazuje na to, że możemy spodziewać się dalszego wzrostu cen.

    O podatku dochodowym i … zdrowym rozsądku

    Na słowo „podatek” wiele osób (zwłaszcza przedsiębiorców) może zanotować podwyższone ciśnienie oraz ogólne zdenerwowanie organizmu. Można sobie zadawać pytanie, czy takie subiektywne odczucie jest uzasadnienie, jednakże ile osób –  tyle odpowiedzi.

    Analizując podatek dochodowy warto na już na samym początku wypunktować cechy, którymi charakteryzuje się podatek:

    • Po pierwsze jest przymusowy – a więc? -„Muszę go zapłacić”-
    • Po drugie jest bezzwrotny – Nikt mi tego nie odda!
    • A po trzecie – brak ekwiwalentności – co to oznacza? – Płatność podatku nie wiąże się z otrzymaniem czegokolwiek w zamian.

    Powyższe cechy mogą potwierdzać wspomniane na samym początku skoki ciśnienia.

    Nie mniej, warto sobie zadać pytanie od kiedy mamy do czynienia z podatkami? Otóż, tak naprawdę „od zawsze”. Formalne wzmianki pochodzą z ok. 4 000 r. p.n.e. Co ważne, podatek zawsze był związany z przekazaniem części swojego przychodu w formie gotówkowej bądź materialnej na rzecz osoby panującej. Kiedyś był to panujący władca, a dziś w ten sposób obywatele zasilają budżet państwa. W zasadzie dla wspólnego (czyli publicznego) dobra 😊.

    Jak to jest w Polsce? Kto musi zapłacić podatek dochodowy?

    W bardzo dużym uproszczeniu, każda osoba, która osiąga przychód jest zobowiązana do opłacenia podatku dochodowego.

    Przy okazji należy również zaznaczyć istnienie nieograniczonego obowiązku podatkowego w Polsce. Wspomniany obowiązek wiąże się z faktem zamieszkania. Oznacza to, że jeśli podatnik mieszka w Polsce, a osiąga dochody poza granicami kraju, zobowiązany jest do odprowadzenia swojego podatku właśnie w Polsce.

    Jak rozstrzygnąć tą kwestię, kiedy podatnik wyjeżdża do pracy za granicę, a przez pozostały czas mieszka ze swoją rodzinę w Polsce?

    W tym przypadku będzie liczyła się liczba dni przebywania w kraju, a konkretniej przekroczenie 183 dni na terenie RP. Drugą zmienną jest centrum interesów osobistych na terenie Polski. Mówiąc o centrum interesów osobistych bierze się pod uwagę: powiązania rodzinne, aktywność polityczną bądź kulturową, hobby, przynależność do klubu. Przytoczone warunki nie muszą być spełnione jednocześnie – wystarczy spełnienie jednego z nich.

    Które przychody podlegają opodatkowaniu podatkiem dochodowym?

    1. Stosunek służbowy i stosunek pracy (także spółdzielczy stosunek pracy) oraz emerytura i renta,
    2. Działalność wykonywana osobiście,
    3. Pozarolnicza działalność gospodarcza,
    4. Działy specjalne produkcji rolnej,
    5. Najem, podnajem, dzierżawa, poddzierżawa oraz inne umowy o podobnym charakterze,
    6. Kapitały pieniężne i prawa majątkowe,
    7. Odpłatne zbycie m.in. nieruchomości (np. sprzedaż mieszkania lub domu) bądź części albo udziału w nieruchomości rzeczy ruchomych,
    8. Działalność prowadzona przez zagraniczną spółkę kontrolowaną,
    9. Inne źródła.

    Planowane zmiany, czyli Polski Ład jednak do kosza?

    To co na chwilę obecną wydaje się być bardzo interesujące to nowy plan zmian w nowej ustawie, która od nowego roku spędza sen z powiek wielu księgowych oraz doradców podatkowych, czyli Polski Ład.

    Wśród nowych propozycji pojawia się propozycja obniżenia podatku dochodowego z 17% na 12% oraz likwidacja ulgi dla klasy średniej.

    Co ciekawe, Ministerstwo Finansów powyższe oraz inne zmiany przedstawiło w trakcie roku, a wdrożenie zapowiedzianych zmian zostało zaplanowane na 1 lipiec 2022. W świetle prawa, zmiany podatkowe winny być wprowadzane od nowego roku, tj. od 1 stycznia. W tym przypadku jednak przytaczane jest orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego, które stanowi, że w ciągu roku można dokonać zmian podatkowych o ile te są korzystne, bądź neutralna dla podatnika.

    Obniżenie podatku dochodowego z 17% na 12% wygląda dość obiecująco i sensownie. Podobnie jak likwidacja ulgi dla klasy średniej (sposób jej obliczenia był przedstawiony w tym wpisie).

    Kto zyskuje na zmianie?

    • Pracownicy,
    • Emeryci,
    • Renciści,
    • Zleceniobiorcy,
    • Przedsiębiorcy

    Zyskujący przedsiębiorcy to tylko ci, którzy wybrali zasady ogólne jako formę opodatkowania. Pozostałe formy (podatek liniowy, ryczałt, karta podatkowa pozostają bez zmian w kontekście podatku dochodowego, za to z pewnymi przywilejami związanymi ze składką zdrowotną).

    Bez zmian pozostaje kwota wolna od podatku – 30 000 zł oraz granica progu podatkowego – 120 000 zł. Są to jedne z najlepiej ocenianych zmian.

    A zatem próbując na zakończenie odpowiedzieć na pytanie, czy wprowadzone zmiany w podatku są korzystane dla podatników mogę stwierdzić tylko, że to zależy 😉

    W kolejnym poście poruszę temat inflacji oraz pieniędzy nominalnych i tych realnych.

    Ile powinno być wolnych dni w tygodniu pracy?

    Wczorajsza niedziela była nieco zaskakująca dla polskiego społeczeństwa. Zaskakująca, ponieważ wiele osób odbiło się od drzwi sklepów, które ku zdziwieniu fanów niedzielnych zakupów były zamknięte.

    Z czego ten stan rzeczy wynika? A no, zmiany, zmiany, zmiany. Według nowelizacji prawa, sklepy, które dotychczas działały jako placówki pocztowe mogą być otwarte w niedziele tylko jeśli działalność pocztowa stanowi 40% ich przychodów. Takie ograniczenie miało spowodować obchodzenie dotychczasowego zakazu handlu w niedzielę.

    Oczywiście, Polak potrafi! Jeden ze sklepów z sieci Intermarche wczoraj był otwarty jako czytelnia, jeszcze inny jako dworzec autobusowy i poczekalnia. Wiadomo! Każdy przepis można obejść…

    Jednak to co zastanawia w tej sytuacji to czas wolny. W sklepach, galeriach handlowych, na stacjach benzynowych, w kioskach pracują ludzie. Ludzie, którzy mają swoje rodziny, sprawy do załatwienia i najzwyczajniej w świecie potrzebują odpoczynku. Oczywiście wygodnie jest zrobić zakupy w niedziele, ale jak zawsze – są dwie strony medalu.

    Oprócz zakazu handlu w niedzielę jest jeszcze jeden temat, który świetnie tu pasuje. Na świecie testuje się 4 – dniowy tydzień pracy, co w prostym rozrachunku daje nam 3 dni wolnego. Na pierwszy rzut oka wygląda to świetnie, bo kto by tak nie chciał?

    Jednak, odkąd ten temat wszedł na tapetę pojawia się wiele komentarzy w przestrzeni Internetu, które jasno stwierdzają, że w Polsce się to nie sprawdzi.

    Idea wspaniała, ale nie dla nas? Jak uważasz? Ile powinno być dni wolnych w tygodniu?

     

     

    Noworoczne postanowienia

    Około 8 % ludzie dotrzymuje swoich noworocznych obietnic. Teoretycznie jest to tylko statystyka, ale w zasadzie – raczej nie mija się z prawdą.

    Zmiana daty jest z reguły dość szczególna, pozwala na przemyślenia, na nowe cele, plany, pozwala na marzenia. I tutaj powstaje pytanie, czy ta data jest rzeczywiście aż tak przełomowa w naszym życiu? Otóż – nie. Decyzję o zmianie możemy podjąć w każdej chwili (o ile zamierzamy się jej trzymać). Nawet nie można wskazać na dobry czas – dla każdego pojawia się on w innym momencie. Układanie postanowień na nowy rok jest w pewnym sensie symboliczne, ale bardzo często jest to działania krótkoterminowe, krótkofalowe. Jeśli rzeczywiści chcemy czegoś nowego w swoim życiu nie potrzebujemy do tego przełomu 31 grudnia/1 stycznia. Tutaj trzeba czegoś więcej – siły woli, determinacji, prawdziwej decyzji. Ważna kwestią jest również nie rzucanie słów na wiatr. Jeśli co rok „postanawiamy”, że oczywiście – wzbogacimy się, schudniemy (najczęstsze), rzucimy palenie (równie częste), przeprowadzimy się, a finalnie nic z tego nie wychodzi to tracimy naszą wewnętrzną motywację. Dobrą taktyką jest również nie robienie wszystkiego na raz.      Najczęściej takie działanie nie udaje się i znowu wracamy do tego samego punktu – a to już jest co najmniej irytujące 😊.

    Z pewnych względów w tym roku mieliśmy zdecydowanie więcej czasu na przemyślenia. Pandemia zmieniła nasze życia. Pojawiło się mnóstwo ograniczeń, które często wykluczały się wzajemnie. Często również pozostawało sporo miejsca na kreatywność i tutaj na pewno nie zawiedliśmy szukając optymalnego rozwiązania. Jednakże absolutnie każda osoba w jakiś sposób odczuła skutki. Siedzieliśmy w domach, nie mogliśmy się spotykać.. To co było normalne i naturalne, nagle stało się niemożliwe, zabronione. Cała sytuacja oczywiście bardzo mocno podzieliła społeczeństwo. Mnóstwo ludzi snuło teorie spiskowe próbując wyjaśnić co się właściwie dzieje? Z drugiej strony część osób czuła realne zagrożenie i po prostu się bała. Myślę, że szukanie kompromisu pomiędzy jedną i drugą grupą jest zbędne. Każdy ma prawo żyć według własnych przekonać i postępować tak jak uważa za stosowne. Myślenia nikt nie może, a nawet nie ma prawa nam wyłączyć.

    Niestety, mimo różnych podziałów  mnóstwo osób przez cały 2020 rok zastanawiała się nie tylko jak żyć, ale jak … przeżyć.  Podejmowane decyzje o wprowadzeniu środków ostrożności sprawiały, że wiele firm nie miało już racji bytu – nie mieli możliwości kontynuowania swojej działalności. To najczarniejszy scenariusz. Pozostają również branże, które zostały mocno ograniczone – a to najszybsza droga do licznych zwolnień, zmniejszenia przepływów finansowych oraz obniżenia poziomu swojego życia. Są też inne grupy, które nie ucierpiały w sposób finansowy, są też takie, które się wzbogaciły.

    Pozostaje jeszcze inna kwestia. Niezależnie od tego, w której grupie byliśmy pandemia zmieniła życie każdego z nas. Zostaliśmy zmuszeni do noszenia maseczek, dezynfekcji, nie mogliśmy się gromadzić, spotykać. Wszystko co było normalne i naturalne nagle stało się nie osiągalne, trudne,  często nawet nie możliwe. I to z całą pewnością jest nowa rzeczywistość, z którą jeszcze przez długi czas będziemy się mierzyć. Czy jesteśmy w stanie się do tego przyzwyczaić? A może nie mamy wyjścia?

    Jak to się ma do noworocznych celów? Dlaczego wspominam o tym w kontekście nowych planów i postanowień? Dlaczego taki temat? Przecież o pandemii napisano już chyba wszystko … i wszędzie.

    Otóż, uważam, ze w zeszłym roku mieliśmy dość bolesną okazję do tego, aby przekonać się na własnej skórze co tak naprawdę jest w życiu ważne. I z tym właśnie wnioskiem powinniśmy wejść w Nowy Rok. Jeśli już coś będziemy postanawiać i planować miejmy na uwagę nasze ostatnie doświadczenie. Wiem również, że wiele osób mocno liczyło na to, że ta symboliczna zmiana daty zmieni ten dziwny stan na świecie. Ale niestety, to się nie wydarzyło i nikt nie jest w stanie podać jakiejś konkretnej daty.

    A zatem – jeśli chcemy zachować symbolikę Nowego Roku, zmiany kierunku, nowego celu – postanówmy coś, ale trzymajmy się tego przez cały rok!

    Rób swoje mimo wszystko.


    Jeśli wyjdziesz przed szereg i zaczniesz realizować swój cel może być różnie.
    W optymistycznej wersji ludzie się poprą… wesprą i będą życzyć wszystkiego najlepszego.
    I to jest właśnie to czego ja Ci życzę <3
    Mniej optymistyczna wersja wygląda inaczej.
    Hejt.
    Zawiść.
    Zazdrość.
    Obłuda.
    Chamstwo.
    To też może się zdarzyć.
    Ale… pamiętaj, jeśli Twoja decyzja będzie odzwierciedleniem Twoich największych pragnień.
    To nikt Cię nie zatrzyma.
    Nikt.
    Chyba że zrobisz to sam(a)…
    Powodzenia <3
    I rób swoje. Zawsze i mimo wszystko!
    P.S. – Najczęściej to czego najbardziej się boimy nigdy się nie dzieje. Serio.

    I co teraz?

    Kiedy rozpoczynała się pandemia koronawirusa wiele osób nie miało pojęcia w jaki sposób na nią zareagować. Jest to całkowicie normalnie, ponieważ w takiej sytuacji znaleźliśmy się pierwszy raz. Nikt nie był na nią przygotowany.

    Jeszcze niedawno spekulowano kryzys gospodarczy, w tym momencie jest on pewny.

    Społeczeństwo też podzieliło się na grupy.

    Pierwszą rządzi strach. Nie ułatwiają tego media, których przekaz jest jednoznaczny. A sam strach jest najbardziej skuteczną formą manipulacji.

    Druga grupa czeka – na pomoc, na to co przyniesie przyszłość. Jednakże, czy w dzisiejszych czasach można liczyć na realną pomoc? Zwłaszcza ze strony państwa… (rozwinięcie pozostawiam do indywidualnej analizy).

    Trzecia grupa, to ludzie o postawie proaktywnej. A zatem osoby, które mimo niesprzyjających okoliczności szukają możliwości do działania, rozwoju, zmian.

    Wygrają Ci, którzy potrafią się dostosować.

    I jest to możliwe w każdych warunkach.

    W czasie ostatniego kryzysu finansowego (2007 – 2009) powstały następujące firmy

    1. Uber  – 2009, jedna z najbardziej liczących się firm transportu samochodowego
    2. Airbnb  – 2008, największa firma, która świadczy usługi najmu krótkoterminowego
    3. Whats App – 2009, aplikacja mobilna służąca realizacji połączeń głosowych i video
    4. Pinterest – 2010, portal umożliwiający tworzenie wirtualnych zakładek
    5. Instagram – 2010

    A więc, czy stan pandemii oznacza wyczerpanie wszystkich szans?

    W obecnych czasach mamy niesamowite możliwości. Technologia jest rozwinięta jak nigdy dotąd.

    I co najważniejsze nie tylko sytuacja kryzysu, ale w zasadzie każda powoduje zależność – ktoś zyskuje, a ktoś traci.

    W której chcesz być grupie?

    Klient – Nasz Pan ?

    Dzisiejszy wpis zostanie poświęcony dość popularnemu określeniu – klient nasz pan.

    Jak należy postrzegać klienta?

    Zacznijmy od tego, że celem firmy jest kreowanie klienta … jest on jedynym źródłem zysków. I myślę, że to bezspornie trzeba zaznaczyć na samym początku. W firmach występuje relacja sprzedawca – klienta. I pomimo rozwoju wszelkich możliwości technologicznych – pieniądze w przedsiębiorstwach wciąż biorą się z tego samego miejsca, a mianowicie – od innych ludzi.

    Niger Sanders powiedział kiedyś, że każdy klient, którego zatrzymujemy to jeden klient mniej do zdobycia. Oczywiście, miał rację. Ponadto lojalność klientów w stosunku do firmy to jedna z wyżej ocenianych wartości.

    No i przede wszystkim jakość – to właśnie z uwagi na nią klienci zostają z firmą.

    W zasadzie można podać mnóstwo sposobów na zdobycie klientów. Znamy ich naprawdę wiele. Jednakże sądzę zamiast w każdym człowieku dostrzegać potencjalnego klienta, należy ten system trochę odwrócić. Warto w każdym kliencie dostrzec człowieka – a on to na pewno wyczuje.

    Czy zawsze klient  – nasz pan?

    Tak, w zasadzie tak.

    Ale pamiętajmy, żeby we wszystkim zachować granice rozsądku.

    Nie wszyscy usługi są dla wszystkich ludzi.

    I też nie każdy człowiek może być naszym klientem.

    Jak należy postrzegać klienta?

    Zacznijmy od tego, że celem firmy jest kreowanie klienta … jest on jedynym źródłem zysków. I myślę, że to bezspornie trzeba zaznaczyć na samym początku. W firmach występuje relacja sprzedawca – klienta. I pomimo rozwoju wszelkich możliwości technologicznych – pieniądze w przedsiębiorstwach wciąż biorą się z tego samego miejsca, a mianowicie – od innych ludzi.

    Niger Sanders powiedział kiedyś, że każdy klient, którego zatrzymujemy to jeden klient mniej do zdobycia. Oczywiście, miał rację. Ponadto lojalność klientów w stosunku do firmy to jedna z wyżej ocenianych wartości.

    No i przede wszystkim jakość – to właśnie z uwagi na nią klienci zostają z firmą.

    W zasadzie można podać mnóstwo sposobów na zdobycie klientów. Znamy ich naprawdę wiele. Jednakże sądzę zamiast w każdym człowieku dostrzegać potencjalnego klienta, należy ten system trochę odwrócić. Warto w każdym kliencie dostrzec człowieka – a on to na pewno wyczuje.

    Czy zawsze klient  – nasz pan?

    Tak, w zasadzie tak.

    Ale pamiętajmy, żeby we wszystkim zachować granice rozsądku.

    Nie wszyscy usługi są dla wszystkich ludzi.

    I też nie każdy człowiek może być naszym klientem.

    Jakość, Szacunek, Dbałość o relacje – to wyznaczniki, którymi warto kierować się w procesie pozyskiwania klientów do swojej firmy

    PRAWO ODPOWIEDZIALNOŚCI

    W pewnym momencie życia przychodzi czas, kiedy człowiek zdaje sobie sprawę, że jest za siebie całkowicie odpowiedzialny. To nie jest kwestia dorosłości, ani skończenia 18 lat. To bardziej sytuacja związana z kreowaniem swojego życia i podejmowaniem decyzji.

    W pewnym momencie, chociaż bardzo trudno to przyznać zdajesz sobie sprawę, że wszystko co się dzieje w Twoim życiu wcale nie jest dziełem ślepego losu. To konsekwencje wcześniejszych decyzji, wyborów i zdobytego doświadczenia.

    I oczywiście istnieją różne teorie związane z własną odpowiedzialnością. Jedni  zgadzają się z powyższą tezą, inni nie. I to jest w porządku. Każdy tak naprawdę wybierze to co jest dla niego wygodne w danym momencie. Albo to na co jest w stanie się odważyć.

    Ale w zasadzie czym jest odpowiedzialność? Po prostu – obiektywną koniecznością. Nie jest ani szczęściem, ani wolnością, ani warunkiem czegoś.

    Zresztą jest pewna zależność. Im więcej masz w sobie poczucia odpowiedzialności – tym lepiej reagują na Ciebie ludzie. Widząc Twoje chęci oraz działanie okażą Ci pomoc i będą chcieli angażować się we współpracę. Jeśli jednak nie masz w sobie odpowiedzialności i szukasz winy we wszystkich innych, a nie w sobie z czasem jednak zobaczysz, że ludzie nie będą obdarzać Cię zaufaniem. Nie będą również chcieli podejmować z Tobą nowych inicjatyw albo w ogóle mieć  cokolwiek z Tobą wspólnego. Działa tutaj zasada im więcej – tym więcej oraz im mniej – tym mniej.

    I na sam koniec. Może to trudne, ale nikt nie jest w stanie Cię wyręczyć. Najtrudniejsze decyzje człowiek zawsze podejmuje sam. I to jest właśnie pełna odpowiedzialność. Akceptując ją dajesz sobie w gratisie poczucie kontroli i wolności. No i przy okazji jest to pierwszy krok na drodze do wielkich osiągnięć.

    [Auto]motywacja

    „…żeby mi się chciało, tak jak mi się nie chce!”

    W ostatnich czasach bardzo mocno promuje się sukces, który rzekomo ma być łatwy.

    Jest też wiele osób, które pokazują swoją ścieżkę wejścia na szczyt i z niesamowitym przekonaniem twierdzą, że każdy człowiek robiąc to samo co oni wkrótce znajdzie się w tym jakże pożądanym miejscu.

    Uważam, że z całą pewnością to co jest promowane nie może mieć przełożenia na każdego człowieka. Każdy jest inny i musi znaleźć swój sposób na sukces. Bo i sam sukces to dla każdego zupełnie inne osiągnięcie.

    A co z motywacją?

    Przede wszystkim to nie jest jakaś kula ognista, która wpada, sieje spustoszenie i zmienia  automatycznie życie człowieka o 180 stopni. Nie!

    A właśnie tak najczęściej jest przedstawiana.

    Mówi się, że wystarczy chcieć, a chcieć to móc i tak dalej. I pewnie tak jest. Ale nie każdy chce (prawda?).

    Ostatnio w związku z motywacją usłyszałam bardzo trafny przykład.

    A mianowicie dotyczył on życia na wsi, typowej. Konkretniej chodzi o ludzi, którzy mają swoje obowiązki w gospodarstwie rolnym. Dla jednym ten przykład jest powrotem do przeszłości, a dla innym jest jak najbardziej aktualny.

    A zatem. Wyobraź sobie, że rolnik, który wstaje o 5 rano zastanawia się (tak, właśnie! Zastanawia się), czy ma wystarczająco dużą motywację, żeby iść do stajni i wykonać swoją standardową pracę.

    Być może śmieszy Cię ten przykład. Rozumiem. Też się z tego śmiałam. Ale chodzi tutaj o coś większego.
    O systematyczność. To ona jest kluczowa. Przecież nie można sobie pozwolić na to, żeby zaniedbać to co przynosi nam pieniądze, szczęście, spełnienie i miłość ( i jest to odwołanie do przykładu rolnika, i do Ciebie!).

    Ludzie bardzo często nie mają natchnienia. Nie mają weny do pracy.

    Bardzo często jest tak w przypadku zakładania własnych biznesów. Pomysł genialny, chęci niby są, procedury w jakimś stopniu sprawdzone, ale czas jest ZAWSZE niedobry. Może to znasz? Wiele nowych przedsięwzięć kończy się jeszcze zanim się zacznie.

    I jest też tak, że w momencie kiedy zaczynamy dochodzić do czegoś trudnego to przestajemy działać. Myślę, że poniekąd wynika to z tego, że każdy chciałby, aby było łatwo, szybko i przyjemnie. Kiedy osiąganie własnego spełnienia jest raczej trudne, wolne i nieprzyjemne. Ale tego się słucha ciężko. Zdecydowanie łatwiej jest powtarzać jak mantrę – Jesteś zwycięzcą, jesteś zwycięzcą…

    I oczywiście, że wspaniale by było gdyby pierwiastek szczęścia nas nie opuszczał. Wszystko odbywało się bez wysiłku i tylko i wyłącznie w odpowiedzi na to, że czegoś chcesz.

    A tak naprawdę działania powinny się odbywać krok po kroku. Codziennie trochę. Codziennie coś. Bo Sukces tak właśnie jest budowany. Małymi kroczkami.

    Zresztą osobiście uważam, że szczęściarze w zarabianiu pieniędzy raczej szybko odpadają, jeśli ich rzekomy sukces nie jest poparty codzienną pracą. Nawet szczęściarze z totolotka. W zasadzie każdy w kilka lat stracił wielką fortunę. Więc myślę, że odnośnie szczęścia wiadomo o co chodzi. Istnieje, czasami je masz, czasami nie. Ale nie możesz na nie liczyć cały czas. Musisz też dać coś od siebie!

    Nawet ostatnio czytałam że Elon Musk (twórca Tesli – przyp.) spędził noc sylwestrową w swojej fabryce. Czy musiał? Nie. Zdecydowanie nie musiał. Ale chciał. Nie wyobrażał sobie inaczej. I to jest właśnie ta praca. Codzienna. Systematyczna. Tego nie osiąga się w tak zwanym zrywie chęci i szybkiego działania. Nie można tego mieć dlatego, że przez jedną noc zrobiło się biznesplan. Systematyka sprawia, że ludzie pozostają na szczycie. A każdy coraz wyższy poziom dokładnie weryfikuje na ile ktoś był na sukces gotowy.

    I jeszcze kwestia talentów. To też dość powszechny pogląd. Wielu ludzi jest przekonana, że talent pomaga w osiągnięciach, a bez niego ani rusz. I to jest prawda. Talent pomaga, ale tylko i wyłącznie pomaga. Niczego nie gwarantuje. I to prawda, że pracując w oparciu o swój talent jest nam łatwiej, ponieważ wykonujemy takie czynności do których jesteśmy w pewnym sensie przeznaczeni w naturalny sposób. Ale talent z czasem musimy przekuć w mocną stronę. Nie ma szans, że to przejdzie bez naszej pracy. Tutaj z całą pewnością mogę polecić biblijną przypowieść o talentach i wyciągnięcie z niej odpowiednich wniosków. Zresztą 90% pracy, 10% talentu. Nigdy odwrotnie.

    Pamiętam też jak w czasie jednej rozmowy zapytałam moją rozmówczynię, co jej zdaniem tracą ludzie, którzy spędzają czas przed telewizorem, zamiast robić coś w kierunku własnego rozwoju? A ona odpowiedziała krótko – że nic nie tracą.

    No właśnie. Jeśli nie znasz swoich możliwości nie możesz nic stracić (i być może to jest pocieszające). I w zasadzie to jest w porządku. Każdy z nas jest poniekąd sumą swoich wyborów.
    Natomiast jeśli wiesz, że możesz w życiu zrobić wiele (a skoro to wiesz, to automatycznie oznacza, że możesz to zrobić) to działaj!. Nie zwlekaj. Nie czekaj na super wenę, nie czekaj na super motywację.

    Super wena, najczęściej zastaje ludzi przy pracy, a prawdziwie mocna wewnętrzna motywacja sprawi, że będziesz chciał(a) codziennie przybliżyć się do swojego celu chociaż o jeden krok.

    A na koniec jeszcze tylko jeden wspaniały cytat.

    „Kto chce szuka sposobu,

    Kto nie chce szuka powodu”

    Zgodzisz się z tym?