Polak, Węgier dwa bratanki … ?

Podróże skłaniają do refleksji. W moim przypadku refleksje mają charakter ekonomiczny. Zastanawiam się jak się żyje ludziom w danym państwie, jaki jest przeciętny stosunek wydatków do przychodów, czy łatwo znaleźć dobrze płatną pracę… i bardziej egoistycznie – jak dużo muszę wydać jako turysta?

Ostatnio miałam okazję spędzić 3 dni w Budapeszcie na Węgrzech. Dla zwiedzenie najważniejszych punktów miasta czas jest jak najbardziej optymalny. Budapeszt potrafi zachwycić w nocy. Wtedy jest piękny, cudownie oświetlony i w jakiś sposób magiczny:

Parlament w Budapeszcie
źródło: materiały własne

Co innego w dzień. Te same budynki, które w nocy robiły niesamowite wrażenie w ciągu dnia są po prostu szare, a więc czar pryska :-).
Spotkałam się z wieloma teoriami, że Budapeszt dla Polaków jest szalenie tanim miastem. Myślę, że połowicznie można utrzymać tą teorię. Z jednej strony inflacja na Węgrzech jest jedną z czołowych w Europie. Z drugiej zaś biorąc pod uwagę kursy walut to na dzień dzisiejszy 1 złoty to około 81 forintów.

źródło: Grafika Google

Nominalnie to całkiem dobrze wygląda, natomiast oceniając realnie – ceny są zbliżone do naszych, a biorąc pod uwagę miejską rozrywkę – nieco niższe :). W termach Széchenyi Fürdő duże cappuccino kosztuje 1091 HUF (około 13,50 zł). W polskich kawiarniach ceny są zróżnicowane, ale uśredniając węgierska kawa jest trochę tańsza. Moje obserwacje dotyczące cen jedzenia na mieście skłaniają się ku stwierdzeniu, że nadal mimo ogromnej inflacji w tym kraju zjeść można taniej niż w Polsce, gdzie taniej nie znaczy gorzej.

Na samym początku napisałam, że zastanawiam się jak się żyje ludziom w innym kraju. Jakość życia jest trudna do zdefiniowania – dla jednych to będzie zasobność portfela, dla innych szczęście, miłość i wyższe wartości (choć wiadomo – najlepiej kiedy mamy to wszystko razem). Obserwując Węgrów miałam wrażenie, że nie do końca są szczęśliwymi ludźmi, większość wygląda poważnie i smutno. Pomyślałam, że może być to związane z problemami życia codziennego takimi jak rosnące ceny, problemy z pracą, czy też inne zmartwienia życia codziennego. Przeglądając wiadomości gospodarcze widziałam wiele nagłówków, w których wskazywano, że najwyższe ceny wzrostów żywności zanotowano właśnie na Węgrzech. Najniższa krajowa na Węgrzech to od 2023 roku 290 000 HUF, czyli około 3600 zł. Warto również wspomnieć, że podane wartości są wartości brutto, a zatem pracownik na rękę otrzymuje znacznie niższą kwotę. Co warto zaznaczyć nominalnie wartość brutto najniższego wynagrodzenie na Węgrzech przewyższa wartość polskiej najniższej krajowej (3600 PLN brutto będzie minimalnym wynagrodzeniem brutto od lipca 2023, na dzień dzisiejszy jest to 3490 zł).

Są dwie ciekawostki gospodarcze którymi chciałabym się podzielić. Jedna z nich jest związana z paliwem, a druga z … bateriami.
Węgierskie stacje paliw MOL właśnie stały się 3-cim do wielkości graczem paliwowym w Polsce. Załączone poniżej zdjęcie pokazuje logo węgierskiej firmy, która przejęła stacje LOTOS. Pierwsza stacja MOL powstała w województwie świętokrzyskim, przy trasie S7 (MOP Klemencice). W najbliższym czasie można spodziewać się akcji rebrandingowej, która zmieni obecny wizerunek przejętych stacji paliw.

źródło: MOL

Warto również dodać, że MOL to jedna z bardziej znanych węgierskich firm, a tą najbardziej znaną pozostają tanie linie lotnicze Wizzair. Wiadomo, że w planach firmy MOL jest mocna ekspansja na rynek Polski, gdzie aktualnie pierwsze miejsce należy do Orlenu, a drugie do BP. Kto wie – może szybkie tempo wzrostu pozwoli wyprzedzić stacjom MOL Orlen?

Druga ciekawostka to zakładam dość mało znany fakt. Na chwilę obecną Polska jest potentatem na europejskim rynku baterii. Firma „The Batteries” z siedzibą w Rzeszowie zajmuje się teraz produkcją baterii, których technologia ma pozwalać na 6 minutowe pełne naładowanie. Nie mniej, pomimo sukcesów nasza krajowa produkcja coraz mocniej odczuwa konkurencję w branży. Jedną z nich są plany (do 2031 r.) inwestycji na terenie Węgier. Inwestycje ulokowane na Węgrzech w segmencie rynku akumulatorowego mają sięgać 13 mld USD. Na pierwszy rzut oka rynek węgierski zdaje się mieć dużo atutów – niższe podatki, stabilna sytuacja energetyczna, niższe koszty pracy w odniesieniu do Europy Zachodniej, niższe koszty zakupu gruntów. W tym miejscu sytuacja jest rozwojowa, a najbliższe lata pokażą jak będzie wyglądał rynek akumulatorów w przeciągu najbliższych lat.

Wracając jeszcze do słynnego powiedzenia, którym zaczęłam wpis. Szczerze mówiąc nie wiem, czy powiedzenie nadal sprawdza się w praktyce. Oczywiście, politycznie nadal to bardzo ładnie brzmi i dobrze wygląda. Jeśli jednak jesteśmy takimi „wielkimi” przyjaciółmi to jestem bardzo ciekawa ile osób wie kiedy wypada Dzień Przyjaźni Polsko – Węgierskiej?
Muszę jeszcze dodać, że wracając z różnych krajów nasuwało mi się zgoła inne powiedzenie – „wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”.